Wandale zniszczyli pomnik przyrody
Na prawdę ciężko uwierzyć, że ktoś mógł być tak lekkomyślny, co gorsza zrobić to z premedytacją. Faktem jest jednak, że 22 czerwca kilkuset letnia lipa, którą nazywa się „Wiktoria”, stanęła w płomieniach. Ten pomnik przyrody w obwodzie wynosił 456 centymetrów. Każdy, kto mieszkał w Książenicach lub pochodził z okolic, na pewno kojarzył to drzewo. Teraz jego pozostaje niepewny.
Czy drzewo miało z kimś na pieńku?
Jak na razie powody, dla których ktoś miałby podpalić lipę, jak też sprawcy, pozostają nieznane. Nie wiadomo, czy był to nieszczęśliwy wypadek, czy działanie umyślne. Z uwagi na zakres uszkodzeń drzewa, który wynosi aż 60%, niezbędne było stworzenie odpowiedniej konstrukcji. W tym zostało wykorzystane czterotonowe wiązanie. Urzędnicy chcą ratować drzewo, jednak, czy będzie to możliwe?
Pomnik przyrody chyli się ku upadkowi
W wyniku zdarzenia drzewo straciło funkcje mechaniczno – statyczne. Uszkodzone wnętrze pnia, jak też korzenie nie wróżą dobrze dla jego przyszłości. Jednak są osoby, które chcą walczyć o jego ocalenie. W końcu drzewo to stało tutaj setki lat. Mieszańcom przywodziło na myśl króla Jana III Sobieskiego, który, wedle dawnych historii przejeżdżał przez Czerwionkę. Dlatego nikogo nie powinno zaskakiwać imię lipy, które zostało jej nadane 3 lata temu – Wiktoria.
Jakie są szanse, że Wiktoria odniesie zwycięstwo?
Szacuje, że wynoszą one od 35 do 40%. Chodzi o możliwość wznowienia wegetacji drzewa. Jednak, aby było to możliwe, niezbędne jest przeprowadzenie wielu prac, które stwierdziła ekspertyza dendrologiczna. Niezbędne jest przede wszystkim ścięcie górnej części korony, zastosowanie podpasek, czy zamontowanie mocować, które zepną dwa główne przewodniki. Urząd pragnie zachować ten pomnik natury. Dlatego poszczególne zadania zleca specjalistom. My natomiast trzymamy kciuki za Wiktorię, by jeszcze przez długi czas w jej szumie dało słyszeć się słowa: „Gościu, siądź pod mym liściem, a odpoczni sobie”.